Są wakacje, czas podróży, zwiedzania i poznawania nowych miejsc, ale również czas pandemii koronawirusa i nie wszędzie da się pojechać, dlatego z ochotą wzięłam się za czytanie, żeby choć z opowieści poznać kraj, który mimo że znajduje się w centrum Europy, dla mnie był zawsze nieco inny niż reszta europejskich państw. Czy miałam rację?
,,Szwajcaria, czyli jak przeżyć między krowami a bankami. Bilet w jedną stronę’’ Joanny Lampki to nie przewodnik turystyczny w dosłownym znaczeniu tego słowa. To kraj widziany oczami kobiety, która zdecydowała się na wyjazd w nieznane z powodu miłości. Wcześniej znała ten kraj jedynie z weekendowych wyjazdów. Zaryzykowała emigrację, zamieszkała w Szwajcarii i najwyraźniej zapuściła w niej korzenie i polubiła kraj, do którego przybyła, niewiele o nim wiedząc. Teraz uczy Szwajcarów i nie tylko języka polskiego, prowadzi bloga o Szwajcarii Szwajcarskie Blabliblu, jest tłumaczką i jak widać pisze książki, co zupełnie dobrze jej się udaje.
Ale wracając do tematu głównego - z czym najbardziej kojarzy się nam Szwajcaria? Mnie z bankami o nieposzlakowanej reputacji, doskonałymi zegarkami, czekoladą i oczywiście ze słynnymi serami. Czy to faktycznie kraj zdominowany bankowością, a szwajcarzy to nudni sztywniacy w wykrochmalonych kołnierzykach? Właśnie na takie pytania znajdziemy odpowiedź w książce Joanny Lampki. Z humorem opowiada o trudnych początkach w nowym kraju, o tym jak poznawała sąsiadów, segregacji śmieci, podróżach komunikacją publiczną, czyli o normalnej emigracyjnej rzeczywistości. A że szwajcarskie zwyczaje różnią się od naszych polskich, z uśmiechem na twarzy, czasem parskając śmiechem czyta się o nowym życiu Żoany. Poczucie humoru autorki, dystans do siebie i otaczającego świata sprawia, że lektura jest niezwykle przyjemna. Lekkie pióro pozwala Pani Joannie malować obrazy i zwyczaje Szwajcarii widziane okiem bystrego obserwatora, który szybko asymiluje się w nowym otoczeniu. Zobaczycie też Polskę widzianą oczami Szwajcarów i Polki, która żyje jakby w dwóch światach. Całość ilustrowana jest wieloma zdjęciami pokazującym Szwajcarię, najważniejsze miejsca tego kraju i urokliwe zakątki odkryte przez autorkę.
"Szwajcaria..." to lektura niezwykle przyjemna i ciekawie pokazująca życie na emigracji. Jest wręcz idealna do czytania na leżaku w wakacyjny dzień. Po przeczytaniu tej książki dopisałam do mojej listy miejsc do odwiedzenia kilka ciekawych pozycji.
Fot. Grażyna Nowak